Nike SB i kultura skate: jak Swoosh wskoczył na deskę

Seria Nike SB wydaje się obecnie nieco zapomniana… Co w temacie sneakerów pewnie oznacza, że już niebawem wskoczy na piedestał i rozpocznie się wielki hype na kolejne retro modele. A może to dzieje się już teraz?

Swego czasu zdobycie upatrzonego modelu Nike SB stanowiło całkiem spore wyzwanie. W warunkach dzisiejszego rynku, kiedy wielkie firmy robią wszystko co mogą, aby dotrzeć ze swoimi butami na półki i czynią je tak łatwymi do zdobycia, jak to możliwe, ciężko to sobie wyobrazić…

Ale dawniej produkcja poszczególnych modeli ze Swooshem na deskę była ściśle kontrolowana. Efekt? Buty te z automatu stawały się atrakcyjnymi kąskami dla kolekcjonerów kicksów. Poczucie posiadania czegoś, czego nie mają masy, dawało satysfakcję płynącą z ekskluzywności… A i same sneakersy do przeciętniaków nie należały.

To sprawiło, że na stałe zadomowiły się w ofercie Nike. A jednym z potomków pierwszych modeli SB Dunk jest choćby doskonale dziś znany również w Polsce Nike Stefan Janoski.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Worn away revealing red and black. #RIPCITY The SB • NBA Bruin is available now in local skate shops and NikeSB.com.

Post udostępniony przez Nike Skateboarding (@nikesb)

CO OZNACZA SB?

Tak naprawdę jest to skrót od „skateboarding”, ale sneakerheadzi wiedzą swoje. Dla nich SB to Sandy Bodecker – legenda sneakerów na deskę, twórca całej serii Nike przeznaczonej dla osób z kultury skate, który pracę dla firmy rozpoczął już w 1982 roku.

Szybko piął się po szczeblach kariery i po latach został szefem działu Global Football Nike. Jednak najbardziej znany jest właśnie ze swojego późniejszego projektu, jakim było Nike SB. Prace nad nim rozpoczął w 2001 roku.

Obserwował gigantyczne zainteresowanie swoim produktem, a potem stopniowe jego wygaszanie. W ostatnich latach eksperci świata mody – również tej ulicznej – prognozują triumfalny comeback serii SB Dunk i Blazer.

Niestety, jeśli nawet tak się stanie, Sandy Bodecker tej chwili już nie doczeka. Legenda Nike zmarła w październiku 2018 roku po długoletniej walce z rakiem. Było to smutne i zdecydowanie przedwczesne zakończenie jego 36-letniej kariery w firmie.

NIKE ODBIJA SIĘ OD ŚCIANY

Niesamowitą pracę Sandy’ego Bodeckera i jej owocne rezultaty można docenić tym bardziej, jeśli spojrzy się na pierwsze próby podboju kultury skate przez giganta z Oregonu.

Początkowy odbiór Nike przez fanów jazdy na desce był dość chłodny. Wszystko przez typowe dla producenta podejście do marketowania swoich butów.

Użyte przed chwilą określenie „gigant” doskonale je odzwierciedla. Przedstawiciele Nike myśleli, że wystarczy wejść na rynek i brutalnie go zawłaszczyć, tak jak czynili to na przykład na koszykarskich parkietach. Pierwsi fani skateboardingu nie rzucili się jednak na nowe buty tylko dla kultowego Swoosha na cholewce.

Zresztą, konkurencja do łatwych wcale nie należała. W latach 80. i 90., kiedy Nike próbował uderzyć z nowymi produktami do kultury skate, na rynku dominowały takie legendarne marki jak Vans, DC Shoes, Etnies czy Osiris.

Nike z kolei próbował konkurować z tymi twardymi graczami modelami, które zostały odrzucone przez grupę docelową już na etapie zapoznawania się z nazwą. Trzeba to przyznać: wspierane przez skatera Bama Margerę buty Air Choad, Air Snak czy Schimp, brzmią dla ucha po prostu słabo.

Jak to się jednak stało, że po pierwszych porażkach buty Nike znalazły jednak koniec końców uznanie skaterów?

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Good to go straight out the box. Presenting the Team Classic in camo. Out now in skate shops and NikeSB.com.

Post udostępniony przez Nike Skateboarding (@nikesb)

BODECKER ZMIENIA KURS

Bezpośrednim powodem była totalna zmiana strategii, dzięki której Nike wreszcie zyskało najważniejszą cechę, kiedy mowa o rządzącej się swoimi prawami subkulturze: wiarygodność.

Akcja prowadzona przez Bodeckera nie była już wejściem kolosa chcącego przejąć rynek. Promując SB Dunk i Blazer, Nike zaczęło z raczej niskiego pułapu. Dla marki była to zupełna nowość.

Skaterzy promujący nowe modele nie należeli do medialnej elity. Na tę jeszcze miała przyjść pora. Początkowo Nike SB polecali Gino Iannucci, Richard Mulder, Reese Forbes oraz Danny Supa.

To był jednak dopiero początek, celebryci z deską już niebawem zaadaptowali nowe kicksy na swoje stopy. Głównym powodem była ich szalona popularność w środowisku „zwykłych” fanów skateboardingu. Lawina ruszyła.

Sandy Bodecker, twórca Nike SB

Sandy Bodecker

EKSKLUZYWNOŚĆ KLUCZEM DO SUKCESU

Nike SB Dunk był czymś raczej nowym, jeśli chodzi o buty na deskorolkę. Wyściełany język i amortyzacja Zoom Air dawały wygodę, o jaką trudno było u konkurencji.

Modele z tej serii cechowała również wytrzymałość. Wykonane były najczęściej z naturalnej skóry wszelkiego rodzaju, nie wyłączając zamszu, jaki znamy ze współczesnych Nike Janoski.

Ale nie tylko wysoka jakość materiałów grała rolę. Również mała liczba dostępnych modeli zrobiła swoje, stwarzając wspomniane już wcześniej poczucie ekskluzywności.

Co więcej, modele dostarczano jedynie do wybranych, raczej niewielkich sklepów o profilu skaterskim. Nosiły nazwy takie jak Heineken, Bison, Jedi, Hulk czy Shark, a za designem i kolorystyką każdego z nich stała osobna historia.

Niska dostępność w sklepach sprawiła, że to właśnie wtedy zaczął pączkować rynek resellingu sneakerów – zjawisko dzisiaj już powszechne. Kolekcjonerzy walczyli o kolejne odsłony Nike SB również z innego powodu.

CIEKAWE KOLABY I LIMITOWANE EDYCJE

Chodzi o kolaboracje, które przed epoką social media były najlepszą metodą na wypromowanie produktu.

Jedną z najgłośniejszych współprac przy Nike SB był głośny kolab z Supreme z 2002 roku. Trzy lata później świat podbijały modele z serii „Team Manager Series”, które były owocem wspólnej pracy Nike z głównymi graczami skaterskiej sceny. Mowa o Alien Workshop, Stüssy, Real Skateboards.

Co ciekawe, w Europie buty te nie odniosły jakiejś szalonej popularności. Zupełnie inaczej rzecz się miała z rynkiem japońskim.

W kraju kwitnącej wiśni Nike SB były tak popularne, że znalazło to z czasem odzwierciedlenie w specjalnej, japońskiej edycji tych butów. Oczywiście, wściekle limitowanej.

NIKE JANOSKI PRZEJMUJE HYPE

Z czasem klasyczna sylwetka modeli SB straciła na popularności. Co oznacza zapewne, że powróci za kilka lat w postaci gorących retro modeli, tak jak dziś wraca obuwie z początku lat dziewięćdziesiątych.

A co jest teraz na topie, jeśli weźmiemy pod uwagę Nike i buty na deskę? Oczywiście modele sygnowane nazwiskiem Stefana Janoskiego, aczkolwiek całkiem możliwe, że już wkrótce Stefan otrzyma wewnętrzną konkurencję. Triumfalny powrót Nike SB Dunk może nadejść szybciej, niż się spodziewamy.

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o